Tak Wody Polskie dbają o retencję i obiekty hydrotechniczne… Kiedyś była tu tama…..
Dziś Flinta zarasta, czasem śmierdzi gnojowicą, a ilość gatunków fauny i flory zmalała do kilku. Z uwagi na coraz niższe stany wody i brak retencji nie pełni praktycznie żadnej funkcji turystyczno-rekreacyjnej (jedynie odcinek źródłowy i fragment od Boruchowa do Piłki ma walory przyrodniczo-krajobrazowe) . Na brzegach zalegają śmieci, drzewa uschły, a stan tam i zastawek jest zły lub agonalny. Koparka meliorantów usypała wały i obniża dno co nie przynosi żadnych efektów. Przypominam sobie kilka lat temu działaczy jednej partii „co rolniczą się zowie”, którzy nie przyjmowali żadnej argumentacji, że wodę trzeba zatrzymywać. Jeździli po „wszystkich świętych” w województwie i spółkach wodnych z żądaniami pogłębiania, czyszczenia itp. U jednego posła próbowali nawet wymusić zablokowanie Projektu Lasu Modelowego, który realizowało Nadleśnictwo Oborniki. Ci sami politycy-rolnicy nagle zaczynają narzekać, że wody nie ma a łąki żółte……. sami tego chcieliście, bo Wam wody było za dużo. Teraz tendencji tej nikt nie odwróci chyba, że usiądziemy i wrócimy do rozmów o ratowaniu Flinty we wszystkich aspektach – rolniczym, hydrologicznym, przyrodniczym, ekologicznym, turystycznym, wędkarskim. Apeluję też o powrót do koncepcji budowy zbiornika retencyjnego na Flincie (był taki projekt stworzony przez Wójta Witolda Stróżyka). Potem schowano go do szuflady. Dziś rząd daje ogromne pieniądze na zbiorniki retencyjne – wykorzystajmy tą szansę. Jeśli tego nie zrobimy nieuchronnie nastąpi proces stepowienia, a woda będzie towarem deficytowym.
Jak wyglądała Flinta z perspektywy przedwojennej ? – przenieśmy się w czasie z Panem Zdzisławem Buszke
„Flinta – to nazwa rzeczułki o długości ok.25 km, szer. 2-3 i głębokości sięgającej zaledwie do kolan naszych nóżek. Od większych zanieczyszczeń chroniła ją około 400 metrowa odległość od zabudowań. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że pisanie o takim obiekcie i to w tonie sentymentalno- pochwalnym, może mnie tylko narazić na śmieszność. Tak można by sądzić gdyby nie to, że była nam ona szczególnie latem, prawie że jak powietrze, niezbędna dla naszego życia. O ile gorzej żyłoby się nam brzdącom bez tej rzeczki, użyczającej nam w każdej potrzebie swych rekreacyjnych walorów. Kto by nam tak skutecznie i rozkosznie chłodził nasz ciałka rozgrzane podczas upałów do granic wytrzymałości. A wtenczas w czasie prażącego słońca było nam nieznośnie gorąco – bardziej aniżeli ludziom dorosłym. Jakąż więc uciechę sprawiało nam wtedy pluskanie się w niej „nurkowanie”. I rybkę można było przy tym schwycić rączkami, jeśli się tylko potrafiło. W orzeźwiającej czystej wodzie Flinty spędziłem relaksowo większą część letniego okresu. Zdarzało się iż w porze wiosennej już wielce spragniony tej Flinty, za wcześnie wchodziłem do wody, co nieraz kończyło się przeziębieniem i kaszlem. Słowem – byłbym wtedy bardzo nieszczęśliwym dzieckiem, gdyby w Ryczywole zabrakło Flinty. O ile wzrósłby jej autorytet, gdyby ciut, ciut głębsza była. Łatwo można by sobie wyobrazić jak urocze byłyby spływy kajakowe na jeziora do nieodległego Rogoźna, Wągrowca i Obornik i dalej jeszcze. Myślę nieśmiało, iż przy dobrych chęciach decydentów nawet tylko ze szczebla gminnego stosunkowo łatwo i niewielkim kosztem dałoby się te krótką, bez dopływów rzeczkę odpowiednio pogłębić poprzez postawienie jakiejś zaporki tuż przy ujściu do rzeki Wełny. Podwyższenie w związku z tym brzegów na odcinkach, które by tego wymagał przy dzisiejszych możliwościach technicznych tez nie powinny sprawić olbrzymich kłopotów. Flinta stałby się wtedy rzeka o dużej użyteczności dla miłośników wodnej rekreacji, byłaby rzec można dla Ryczywołu i okolic takim małym okienkiem na świat. Dziwie się tylko, że w ciągu mojego dość długiego żywota nikt nie interesował się tym jakże gigantycznym na miarę epoki przedsięwzięciem. Kto by się tam przejmował tego typu fanaberiami ?
Byłbym jednakże bardzo niesprawiedliwym gdybym powiedział, że Flintą dotychczas przynajmniej w Ryczywole nikt się nie interesował. Będąc króciutko w nim po 40-stu latach nieobecności, z przerażeniem zauważyłem, iż brzegi Flinty po obu stronach zostały przystrojone gęsto posadzonymi, sięgającymi prawie do nieba topolami. Powstała przez to gigantyczna ściana na równinnych łąkach sprawiająca okropny widok. Nie sądzę też aby kąpanie się w zacienionej wodzi pod dachem stworzonym z korony drzew dodawało pełnego zadowolenia. Gdyby więc to ode mnie zależało, udekorowałbym tego wspaniałego pomysłodawcę jakimś znaczącym medalem. A może już go otrzymał ?