Nieco ascetyczna relacja z otwarcia hali na stronach oficjalnych dała dużo do myślenia społeczeństwu. Krzesła znoszono z wszystkich instytucji – okazało się że wiele stało pustych. Sama uroczystość przewidywalna – były siatki z piłkami, hymny pochwalne i przecięcie wstęgi. Trochę się rozjechały koszty budowy ale oficjalnie podawano wersje tzw. bezpieczną dla ucha. Zabrakło wody i przysłowiowej kiełbaski dla występujących i strażaków – za to był catering dla vipów. After Party szału nie zrobiło a pilnujący obiekt strażacy enigmatycznie stwierdzili – kompletu nie było. Nasz kolega Sebastian Wieczorek już na samym początku wytknął niewystarczające rozwiązania architektoniczne dla niepełnosprawnych – zbadam sprawę w Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Obornikach. Zasadne uwagi wyrażone przez Sebastiana spotkały się z dość histeryczną i nieelegancką reakcją Pani administrator.
Najlepszą stroną tzw. otwarcia były mecze pokazowe zwłaszcza piłki nożnej i koszykówki. Solidne przygotowanie dzieci z Golnicy przełożyło się na wynik – można zadać pytanie gdzie się daje dotacje, a gdzie się powinno dawać ? Trzeba też zweryfikować czy pieniądze z dotacji mają promować rozwój młodych ludzi czy mają służyć doraźnym innym celom znanym tylko „naszym milusińskim”. Niezłe widowisko stworzyły młode adeptki koszykówki – to dobry prognostyk na rozwój tej dyscypliny.
Po celebryckim otwarciu proza życia pokazała na czym mechanizm zarządzania hali ma polegać. Przysłano fakturę do jednej ze szkół na 17 tys. zł. Nie wiem kto to liczył ale było widać gołym okiem że coś tu nie gra. Po interwencji i tzw. weryfikacji faktura wróciła pomniejszona do 8 tys. zł. Jak na starcie są takie kłopoty to strach się bać co będzie dalej. Widać, że zbiera się do kwoty (ryczałtem) żeby uniknąć deficytu na utrzymaniu. Dawanie pieniędzy szkole a potem przelewanie ich do spółki budzi uzasadnione wątpliwości (jestem ciekawy skąd ten pieniądz bierze się na samym początku halowego łańcucha). Gdyby przyjąć stawkę wynajmu godziny przy podziale hali na 3 części to wychodzi suma „nieco” wygórowana. Regulaminu korzystania zapomniano przekazać, ale to detal. Wśród osób, które doświadczyły łaski zatrudnienia na obiekcie znalazły się co najmniej dwie z tzw. układu. Ponieważ jestem historykiem przygotowuję dla mieszkańców drzewo genealogiczne wielkiej rodziny samorządowej stworzonej w latach 2014-2018 w dwóch wersjach papierowej i on –line (mam nawet propozycje nazwy – www.gminnikolesie.pl) Dzielenie społeczeństwa trwa w najlepsze – ludzie zaczynają pewne rzeczy widzieć choć wcześniej im to nie przeszkadzało. Przykład z zebrania wiejskiego w Lipie pokazuje, że nawet w matecznikach budzi się sprzeciw (Pani Wójt zebrała cięgi od swoich już byłych zwolenników). Wnioski nasuwają się same.
Ostatnio miałem przyjemność wziąć udział w ciekawej dyskusji – jeden z uczestników (wieloletni radny) stwierdził, że zatrudnianie „swoich” to standard w samorządach. Ripostowałem – proszę wskazać jedną osobę, która dzięki mojej pomocy i protekcji została przyjęta do pracy w Starostwie i jednostkach mu podległych. Pan się żachnął, zmarszczył czoło, poskrobał się po głowie, westchnął i na końcu mruknął – nikogo. I taki powinien być samorząd ……. i taki będzie po jesiennych wyborach.