Smutny przypadek Bolesława Bieruta, który tworzył medialne kłamstwa i w nie wierzył
(niestety ma to dziś wiele odnośników i analogii….)
Różne były utopie w przeszłości i nigdy nie znalazły one swojej realizacji. Dziś chciałbym w krótkim felietonie obalić mit tzw. niezależnej prasy lokalnej na przykładzie naszego podwórka. Kto wierzy w obiektywność lokalnych tabloidów jest albo naiwny albo średnio rozgarnięty. Nie tak dawno próbował pewne rzeczy nazwać po imieniu Radny Łukasz Krzyśko ale grupa trzymająca władze zaczęła go straszyć pozwami sądowymi czym naraziła się na śmieszność i potwierdziła, że o władzy można tylko mówić dobrze lub bardzo dobrze. Jak to wygląda od kuchni… Radaktor Gazety X powiedzmy sobie o imieniu Rysiu (absolutnie nie kojarzyć z Czesiem) musi się utrzymać na rynku prasowym i zarobić na rodzinę. Szuka więc informacji w urzędach lokalnych samorządów. Spotyka się z urzędnikiem Y który podsyła mu różne propagandowe materiały (pisane przez sowicie opłacanego ghostwritera). Dostaje też zapewnienie, że jak będzie „dobrze pisał” to może spodziewać się płatnych ogłoszeń. Jak Rysiu się spisze to go się zaprasza na tzw. eventy. Władza spotyka się przy okazji różnych imprez i zaprasza go do tzw. Vip Roomu. A tam przy wódeczce i zakąsce istne pranie mózgu – wbija się takiemu redaktorowi kto wróg a kto swój i jak trzeba pisać żeby było po naszemu. Przy okazji poznaje kilku przedsiębiorców którzy w przyszłości wykupią płatne reklamy. I pisemko się kręci. Na święta ogłoszenia…. a kampania wyborcza to już istne eldorado. Biedny ten, któremu od czasu do czasu rozum coś podpowie i nie daj Bóg napisze prawdę. Wtedy Redaktor Rysiu dostaje telefon i musi iść na dywanik. Urzędnik już się nie uśmiecha i trafia przed oblicze samego szefa (ups… przepraszam szefowej). Wykład o niewdzięczności jest długi a połajanki nie mają końca. Redaktor zaczyna wierzyć, że kłamstwo jest prawdą a prawda kłamstwem. Gdy osiągnie ten stan umysłu urzędnik znowu zaczyna się uśmiechać, padają deklaracje kolejnych płatnych ogłoszeń i zaproszeń na festyny. Redaktor Rysiu staje się nadwornym pisarzem jakiejś politycznej grupy i nie zauważa, że jego dziennikarstwo osiągnęło dno tendencyjności i szczyt populizmu. Czy z publicznych pieniędzy pod płaszczykiem promocji i informacji o wątpliwych osiągnięciach samorządów powinno się promować konkretne osoby ? Po co Pani X czy Pan Y pokazują się przy podpisywaniu umów, odbieraniu nagród itp. Przecież to nic innego jak darmowa (bo opłacana przez podatników) reklama swojej osoby, która ma zaprocentować w kolejnych wyborach samorządowych czy parlamentarnych……..
Wnioski: NIE WIERZCIE W MIT NIEZALEŻNEJ PRASY LOKALNEJ (BO JEJ NIE MA!!!) – BĄDŹCIE CZUJNI I KRYTYCZNI WOBEC MEDIALNEJ PROPAGANDY WŁADZY !!!!
Specjalnością władzy ludowej było karmienie gości propagandą sukcesu – czy to Wam drodzy Mieszkańcy Gminy Ryczywół czegoś nie przypomina ???????